Dzisiaj za oknem wieje okrutnie i ciągle pada deszcz.
Nawet jakaś ostatnia jesienna burza się zaplątała. Za to w domu cicho i spokojnie.
Towarzyszy mi tylko nasza kotka Emi. Taki czas lubię spędzać w kuchni coś tam
przygotowując ciekawego(!?) na obiad. Przy okazji pstryknęłam trochę fotek,
tak bez aranżacji i przygotowań. Ot taka codzienna kuchnia.
W takiej wersji jej jeszcze nie znacie.
Metamorfoza trwa. Jak na razie wymieniłam meble.
Znacznie zwiększyła się ilość półek i szafek a pomimo to mam wrażenie
że wolnej przestrzni jest więcej. Teraz jeszcze trzeba uruchomić podświelenia
pod szafkami. Zmienić lampę. Kupić nowe białe krzesła, no i kuchnia będzie gotowa.
Trochę to trwa, ale im dłużej na coś czekamy, tym większą radość nam to sprawia.
Widzę u Was już coraz więcej świątecznych elementów.
Też już muszę zacząć myśleć o jakiś świątecznych dekoracjach.
Zacznę chyba od tarasu. Już mam pomysł na następny post.
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia.
jaka masz śliczną dużą kuchnię:)))
OdpowiedzUsuńJest bardzo funkcjonalna a to chyba najważniejsze . Pozdrawiam
UsuńŚliczna kotka, widać że w kuchni czuję się bardzo dobrze :D Zima nadchodzi to kotki szukają ciepłego miejsca
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Pozdrawiam
UsuńBardzo ładna! Takie połączenia kolorystyczne właśnie lubię...
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Ci się podoba. Miłego wieczoru życzę.
Usuń